piątek, 20 listopada 2015

Listopadowe zmartwienia



Listopad pasuje do smutków, ale Wzruszacze do smutków nie pasują, prawda?
A jednak.
Słoiczek Konfitur jakoś zmarniał odrobinę, więc poszedł do przeglądu. Akurat zrzucił swoje grube futro i niniejszym na światło dzienne wyszła guzkowata zmiana przy odbycie. Nie jest to nic groźnego, efekt działania hormonów i powinno zniknąć po kastracji. Wyniki krwi Słoiczek ma dobre, serce w doskonałej kondycji, ale usg wykryło wodonercze - prawa nerka Słoiczka jest martwa. Lekarz robiący badanie był prawie zaszokowany, bo podobno aż taki stan nerki występuje bardzo rzadko.
Trwa to na pewno długo, ale ponieważ nie znamy przeszłości Słoiczka, nie odgadniemy, co i kiedy się stało (moczowody są drożne, Słoiczek sika normalnie).
Martwą nerkę trzeba usunąć, operacja połączona z kastracją jest zaplanowana na 27 listopada.
To dość poważna operacja i wyceniono ją wstępnie na około 800 zł.
Słoiczek bardzo prosi o wsparcie!




Bianka miała tomografię i pobrany płyn mózgowo-rdzeniowy.
Pierwsza ocena sytuacji była optymistyczna, ale neurolog po kilku dniach analizowania wyników zadzwonił z informacją, że to jednak najprawdopodobniej guz mózgu.
Będą jeszcze wykonywane kolejne badania, dobierane lekarstwa.
Teraz można tylko wyciszać objawy i rozpieszczać Biankę.
Za kilka tygodni zostanie powtórzony zabieg czyszczenia pyszczka, bo znowu jest stan zapalny i zbiera się ropa.
A co szkodziłoby Najwyższym Czynnikom dać wreszcie spokój umęczonej Biance i pozwolić jej spokojnie żyć, kiedy wreszcie ma własny przyjazny dom i kochającego człowieka (Ori też człowiek, ostatecznie) na każde skinienie?!
Niebiańscy Prezesi "Domu Tymianka", zaspaliście???!!!!



Trochę pejzaży listopadowo-wzruszaczowych:







































Jako puenta po szarościach kicz spowity w róże i fiolety.
Dobry kicz to zawsze dobra puenta.




4 komentarze:

  1. Takie kicze ma prawo malować tylko natura. Kiedyś tego dowodziłam na ocenę.
    Prawdę widać umęczona, ale mimo wszystko szczęśliwa, bo ktoś myśli i martwi się za nią.
    Zdrowe pozdrówki.

    OdpowiedzUsuń
  2. I ja czekam więc na niebiańską pobudkę :( Ślę dobre myśli :)

    Ściskam rączęta zarobione i łapięta wypoczęte. Ktoś musi pracować, aby spać mógł Ktoś !

    OdpowiedzUsuń
  3. Ach, i zapomiaiłam podziękować Pluszowi, że dał się tak pięknie sfotografować :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Trzymam kciuki za pomyślność Słoiczka i Bianki. I rozważam jakie też inne części ciała można trzymać w formie kciuków... i też je będę trzymać za pomyślność:-) Zatroskaną służbę gumienną i inną pokrzepiam całym zestawem najprzedniejszych do pokrzepiania słów. Niech Jej Tymiankowość naprawdę poczuje się pokrzepiona:-)
    Krajobraz listopadowo - werandowy piękny bardzo. I miałaś całkowitą rację - wyciągnięte - dla sprawdzenia niebezpieczeństwa opadów - pyszczki przepyszne:-) A już krajobraz siedzącego towarzystwa od tyłu... mmmm... pogodna nostalgia:-)

    OdpowiedzUsuń