czwartek, 20 czerwca 2013

Śpieszmy się kochać zwierzęta...




Newada umarła wczorajszej nocy. 
Operacja była wyznaczona na środę, dzień wcześniej jednak klacz tak mocno osłabła, że trzeba było natychmiast wezwać pomoc. Lekarka nie była w stanie ustalić dokładnej przyczyny tak drastycznego pogorszenia, prawdopodobnie był to jakiś wirus, który gwałtownie zaatakował organizm.
Newada dostała mnóstwo lekarstw wzmacniających i przeciwbólowych, nie pomagały, dzisiaj lekarz miał przyjechać ponownie. Nie zdążył...

Bardzo dziękuję osobom, które wsparły Newadę. Zebrała 885 zł.
Z tej sumy opłaciłam wizytę i lekarstwa i pogrzeb, zwany "utylizacją". Uściślając, przekazałam tę sumę Justynie, ponieważ ona musiała się wszystkim zająć.
Dwie osoby wysłały paczki z bandażami. Zapewniam, że te bandaże zostaną w stosownym czasie wykorzystane dla innego potrzebującego konia (odpukać, oby jak najdłużej leżały spokojnie w pudełku!)

Na zdjęciu jest Kubuś.

14 komentarzy:

  1. Oj,szkoda. Ale tam też jej będzie dobrze.:(

    OdpowiedzUsuń
  2. Jaguś, Newada... Nie doczekały lata; a tak pięknie pachnie siano! Justyno, mocno Cię przytulam...

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak przykro i żal.I Newady i Kubusia.Przytulcie go do serca.
    Anna W

    OdpowiedzUsuń
  4. Przykro mi. Biedne, kochane zwierzątka...

    OdpowiedzUsuń
  5. Wyrazy współczucia dla Justyny - a Newadzie na ŁĄKACH PO DRUGIEJ STRONIE TĘCZY na pewno jest dobrze....

    OdpowiedzUsuń
  6. Tak mi przykro.Znów nic więcej nie napiszę idę......

    OdpowiedzUsuń
  7. Biedna Newada, jeszcze biedniejszy Kubuś... Smutno tu u ciebie ostatnimi czasy:( Bardzo serdecznie pozdrawiam Justynę.

    OdpowiedzUsuń
  8. A właśnie miałam napisać, że prześlę jakieś pieniążki dla Newady pod koniec miesiąca :(

    OdpowiedzUsuń