niedziela, 28 lutego 2010

Dużo słońca i dużo wody































































































Luty, wiedząc, że nie był tego roku zbyt miły dla Ori, na pożegnanie zostawił dzień pełen słońca.
Tak ciepły, że Ori odważyła się wreszcie wynieść Kiciuńka uroczyście na spacerek!
Reszta psów została na ten ważki moment uprzątnięta z ogrodu, wiatr przycichł, a ptaszęta zakwiliły powitalną pieśnią. Ori obawiała się, że Jego Rozpieszczoność może będzie się bała, albo w łapki będzie za twardo - gdzie tam, Kiciuniek puścił się pędem jak samochodzik na baterie i ambitnie obsikiwał wszystkie mijane brzozy. Pierwszy spacer był krótki, ponieważ Ori boi się, że kiedy okoliczne krasnoludki zobaczą Kiciuńka, na pewno będą chciały porwać go do swoich dziupli.
Na pograniczu zimy i wiosny odbywa się co roku walka Pana Tymianka z żywiolem zwanym niewinnie wodą. Śnieg, który tak ładnie otulał ogród i psie kupki, topnieje i atakuje studnię, a dzielny Pan Tymianka odpiera wroga zielonym wężem podłączonym do sprytnego przyrządełka, które wypompowuje wodę na zewnątrz. Saba kocha pomagać Panu Tymianka - jej wkład w odśnieżanie jest znany wytrwałym Czytelnikom - a zabawa "pijemy z fontanny" nigdy się jej nie nudzi. A Ori nigdy nie znudzi się patrzeć na psy!










czwartek, 25 lutego 2010

Między porami roku































































































Dom Tymianka stoi na granicy pór roku: część ogrodu zajmuje zima z coraz brudniejszym, mokrym śniegiem, a resztą zawładnęło przedwiośnie. Nadchodzi pora uszu nagrzanych wiosennym słońcem i łap lepkich od rozkosznego brązowego błotka. Jedynie Rafik zachowuje nieskazitelną biel skarpetek. Sezon Brudnych Łap psy uczciły energiczną zabawą w patyczki.
Zabawa w patyczki ma jedną, acz niezywkle zagadkową regułę: na działce leżą jakieś dwa miliony patyków, zgodnie z zasadą wolno jednak gryźć tylko jeden, do którego - zależnie od humoru - ustawia się grzeczna kolejka, albo patyk jest wyszarpywany w zażartej walce. Zygzak na słodkim
pyszczku Lisa jest dowodem na to, że psom zdarzają się zachowania wysoce naganne.
Saba zlekceważyła patyk wybrany dzisiaj przez Oriona. Ambicja nakazuje jej ujarzmianie naprawdę porządnych kawałków drewna! Złości się przy tym i szczeka, bo gruby pieniek w żaden sposob nie daje się ugryźć. Ori, patrząc na dokonania psów, zaczęła się zastanawiać nad konstruktywnym wykorzystaniem ich zamiłowań: może by tartak otworzyć? Rustykalne mebelki produkować? Wyobraźcie sobie psy w takich niebieskich roboczych ubrankach...










wtorek, 23 lutego 2010

Wypatrywanie przedwiośnia


























































Natura, czyli to, co jest za oknem, ze wszystkich - jeszcze wątłych sił - pokazuje, że zima pakuje walizki i wkrótce sanie z kryształowymi dzwonkami odwiozą ją... no właśnie, dokąd?
Chyba tam, gdzie mieszka stary przyjaciel Ori - Czas. Zima zaszyje się w jego kamiennym domku i wypije niejedną filiżankę herbaty przed swoim powrotem do nas...
Przedwiośnie czuć w powietrzu, śnieg topnieje, psy radośnie zapadają się w kałuże i równie radośnie pchają się z mokrymi łapami do domu.
Jest jeszcze jeden zwiastun wiosny. Nieubłaganie pojawia się z pierwszymi mocniejszymi promieniami słońca i wzbudza w Panu Tymianka uczucie desperacji, a od pewnego czasu - rezygnacji. Otóż Ori oznajmia z entuzjazmem:
- Mam koncepcję przemeblowania domu!
Ori dysponuje dość skromnym zestawem mebli i dzielnie jeździ nim po całym domu. Jedyne nienaruszalne miejsce przypadło w udziale kominkowi. Ori chętnie by go gdzieś przeniosła, ale są pewne trudności z przemieszczeniem komina. Ori miała już pomysł, żeby kominek przerobić na szafkę, cóż, kiedy Pan Tymianka nie docenił jej kreatywności!
Jedynie koty są zachwycone chaosem, który Ori wytwarza przy przesuwaniu witrynek i komódek. W nagrodę dostały na własność połowę kuchni - co również potępia nieczuły Pan Tymianka. Ori i garnki mają swój kąt, a koty, koszyki, ozdobne kubeczki - swój.
Z najwyższej, ulubionej półki pomagają Ori wypatrywać przedwiośnie!





niedziela, 21 lutego 2010

Minął rok...




























































































































































Minął rok.
Odszedł prędko jak miłość.
Mądrości nie więcej,
a tęskot przybyło...
Tak oto wyraziła się Ori w czasach, gdy była jeszcze młodziutką wiosenką, a nie pełnią lata i jakże te słowa okazały się prorocze! Szczególnie w odniesieniu do wersu trzeciego.
Dzisiaj mija rok od radosnej dla ludzkości chwili, gdy dom Tymianka zaistniał w przestrzeni wirtualnej. Ori nie przypuszczała, ile dobrego wydarzy się w jej życiu dzięki temu.
Skoro Rocznica, to nie ma zmiłuj się - Ori przysuwa sobie mównicę, stawia na niej paprotkę w doniczce i szklankę wody, na ścianie zawiesza stosownego Patrona - niech to będzie Malkontent w czapeczce - i przemawia. Ponieważ, jak zwykle, się nie przygotowała, to przemowa będzie chaotyczna, a przez to zyska walor spontaniczności.
Część pierwsza - Podsumowanie
Dzięki blogowi Ori poznała osoby dobre, mądre, wrażliwe, serdeczne, ciepłe, wyrozumiałe, dzięki którym przetrwała niejedną złą i trudną chwilę (oklaski). Ich imion Ori nie będzie wymieniać, ponieważ wszystkie zainteresowane osoby wiedzą, że to o nie chodzi, a niezainteresowane by się nudziły. Dom Tymianka zyskał przyjaciół, krótko mówiąc (burza oklasków).
Dom Tymianka zyskał również nowych mieszkańców - Saba i Kiciuniek to "skutki uboczne" blogowych działań Ori.
Część druga - Podziękowania
Właściwie część druga wiąże się mocno z pierwszą, czyli Ori dziękuje najgoręcej wszystkim dobrym duszom i ciałom, które pomagały, pocieszały, przytulały, załatwiały, dokarmiały (owacje na stojąco!) Ostatnie tygodnie były ( i są nadal, niestety) bardzo trudne dla domu Tymianka - proszę bardzo, Ori wymieni kilka przypadkowo wybranych wydarzeń z tego czasu: Sabie groziła utrata wzroku, Ori nie dostała obiecanego zlecenia, pijany sąsiad groził, że spali dom Tymianka ( oczywiście, nazwał ten dom nieco inaczej). Ori, jak wiadomo powszechnie, jest twardzielem i wodzem Indian, ale bez obecności blogowych przyjaciółek by się jednak załamała. Od razu doda, że Pan Tymianka jest i walczy dzielnie razem z Ori o przetrwanie, ale to jednak facet jest, rozumiecie.
Część trzecia - kosze kwiatów, bombonierki, diamentowe kolie rzucane w stronę mównicy.
Ulice spływają szampanem, a ponieważ Ori woli sok porzeczkowy, to już sobie pójdzie.